Trzy miejsca z historii Ursusa „przywrócone do życia” i dyskusja o tożsamości [relacja z wernisażu „Ursus 2067”]

Oczy nam się zaszkliły ze szczęścia, kiedy w ub. piątek ponad 40 osób przybyło na wernisaż wystawy powstałej w ramach projektu „Ursus 2067”. A już w tym tygodniu odwiedzają nas indywidualne osoby i z chęcią zapoznają się z wystawą na 1. piętrze Domu Kultury „Portiernia”. Wkrótce opublikujemy także film z tego wydarzenia

Na honorowych miejscach na scenie zasiadły osoby, które ponad 2 miesiące badały trzy miejsca Ursusa: nieistniejącą już Szkołę Podstawową nr 1 im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, Liceum Ogólnokształcące im. Leona Kruczkowskiego (dziś im. rotmistrza Witolda Pileckiego) oraz nieistniejącą Wytwórnię Wód Gazowanych „U Gontarka”(mieściła się przy ul. Rakietników). Koordynator projektu – Dawid Kiljański- jako pierwszy opowiadał o zamierzeniach i metodyce projektu, inspiracjach. Wyjaśnił również, skąd data 2067.

Każda z trzech grup przedstawiła się widowni. Wśród członków znaleźli się: Dorota Męckowska, Małgorzata Jakubowska-Rożen, Leszek Orzechowski, Zdzisław Izydorczak, Krzysztof Fietkiewicz, Anna Kujałowicz, Katarzyna Pawłowska, Magdalena Pacholak. Okazało się, że wszyscy Uczestnicy projektu już wcześniej dobrze się znali a połączyła ich przynależność do harcerstwa. Są to aktywne osoby działające na rzecz Ursusa, autorzy książek o historii harcerstwa w Ursusie. Dorota Męckowska to znana dyrygentka najdłużej działającego w Ursusie chóru mieszanego Cantate Deo. Osoby stały się idealnymi partnerami do współpracy nad projektem a ich wkład okazał się nieoceniony.

Uczestnicy projektu w odpowiedzi na pytania prowadzącej spotkanie – Agnieszki Gorzkowskiej zajmującej się Izbą Tożsamością Ursusa – opowadali o kulisach gromadzenia materiałów historycznych – na szczęście jedyną przeszkodą okazała się selekcja materiałów, a nie ich niedobór. Obyczaje SP nr 1 i nieżyjących już nauczycieli-legendy przywrócił do życia swoimi barwnymi anegdotkami Leszek Orłowski. Rozmowa przebiegała w lużnej, humorystycznej atmosferze.

W części wniosków pojawiły się cenne pomysły na działania utrwalające zapomniane dzieje Ursusa oraz diagnoza obecnego stanu poczucia tożsamości mieszkańców. Na granicy zaniku jest dawna robotnicza tożsamość samodzielnej miejscowości, dzielnicy grozi unifikacja w perspektywie gwałtownego rozwoju branży deweloperskiej i jej agresywnej ekspansji w kolejnych częściach dzielnicy. Ursus stał się warszawską „sypialnią”.Niestety o zmianę tego stanu rzeczy – aby z „sypialni” stał się ponownie żywą miejską tkanką z silnymi, kulturotwórczymi źródłami – nie będzie łatwo. Uczestnicy projektu jednak z optymizmem patrzą w przyszłość. Ursus ma ogromny potencjał – pokazują to zarówno podejmowane w nim inicjatywy artystycznospołeczne opisane wyżej, jak i sam projekt Ursus 2067. Starsi mieszkańcy miasta i dzielnicy są wciąż skłonni do podtrzymywania lokalnych tradycji, odkrywania ich na nowo, jak również pozostają w gotowości do przekazywania ich kolejnym pokoleniom mieszkańców.